Bajki i podcasty. Czy w ten sposób nauczę dziecko języka obcego?

Dziewczynka z tabletem

Bajki i filmy z lektorami w kilkunastu wersjach językowych, barwne aplikacje na smartfony czy tablety, dopracowane w każdym szczególe słuchowiska, dostęp do audycji radiowych i podcastów z całego świata – czy wykorzystując jedynie bogactwo współczesnej technologii, możemy sprawić, że nasze dziecko bez większych problemów będzie porozumiewało się w obcym języku? To bardzo kuszące rozwiązanie, szczególnie jeśli nie mówmy płynnie w danym języku, a chcemy go przekazać maluchowi.

Potrzeba człowieka

Badanie przeprowadzone przez Patricię Kuhl, profesor Uniwersytetu Waszyngtońskiego, wykazało, że nauczenie się języka obcego bez udziału drugiego człowieka jest po prostu niemożliwe. W jej eksperymencie wzięły udział niemowlęta, które dotychczas słyszały jedynie język angielski. Dzieci zostały podzielone na grupy, w których zapoznawały się z mandaryńskim. Jedne z nich spotykały się z lektorką, która mówiła do nich w docelowym języku, a pozostałe miały kontakt z mandaryńskim jedynie poprzez telewizję czy radio. Po dwunastu spotkaniach dzieci poddano badaniu, podczas którego sprawdzono ich umiejętność rozróżniania angielskich i chińskich głosek. Maluchy wystawione jedynie na działanie mediów audiowizualnych nie poradziły sobie z tym zadaniem.

Kluczem do nauki języka jest zatem interakcja z drugim człowiekiem. Nie zastąpi jej żaden telewizor, radio, czy telefon. Jest to prawda nie tylko w przypadku nauki języka obcego, ale także w nabywaniu języka w ogóle. Amerykańskie Towarzystwo Lingwistyki podkreśla, że dziecko, z którym nie będziemy rozmawiać, a które mowę słyszy jedynie z takich odbiorników jak telewizor czy radio, nigdy nie nauczy się mówić. Co więc tak wyjątkowego jest w nas, że mamy dar przekazywania języka kolejnym pokoleniom?

Co ty w sobie masz?

Przede wszystkim oferujemy dziecku to, czego nie oferują żadne inne multimedia – reagowanie na jego potrzeby i emocje. W nauce języka nie jest istotna sama ekspozycja na ten język, ale także otrzymywanie informacji zwrotnych od naszego rozmówcy. Wchodząc z maluchem w interakcję, wysyłamy mu sygnały na temat tego, czy rozumiemy to, co pragnie nam przekazać werbalnie i pozawerbalnie. Odpowiadamy też na emocje, jakie mu towarzyszą. Ta wzajemna wymiana gestów, reakcji, zdań czy choćby dźwięków to coś, do czego nie jest zdolna żadna bajka czy audycja radiowa. Tylko konwersacja daje szansę na słuchanie i odbieranie treści, ale również na jej produkcję. Za jej pomocą dopasowujemy do drugiej osoby to, co chcemy jej przekazać. Bierzemy pod uwagę jej umiejętności i towarzyszący nastrój.

Znaczeń poszczególnych słów uczymy się z kontekstu, a jest nim właśnie interakcja, czyli dwustronna relacja. Multimedia komunikują się z nami tylko w jedną stronę, stawiają nas w roli biernych odbiorców. Nie rozumieją, że czasem trzeba zwolnić lub coś powtórzyć. Inaczej jest z nami. Zauważyliście, że mówiąc do dziecka, często zmieniamy swój przekaz? Gdy widzimy, że nie rozumie naszej intencji, używamy prostszych słów, powtarzamy zdania kilkukrotnie lub mówimy po prostu wolniej. Robimy to często nieświadomie, instynktownie. To są właśnie momenty, gdy maluch uczy się języka.

Wspomniane wyżej zjawisko nosi nazwę “baby talk”, czyli mowy matczynej i odgrywa ono znaczną rolę w nabywaniu przez dziecko języka. Charakteryzuje się automatycznym dopasowywaniem mowy dorosłego do umiejętności dziecka na przykład poprzez używanie prostszego słownictwa czy prostszych konstrukcji składniowych, stosowanie przesadnej intonacji, zadawanie wielu pytań i używanie powtórzeń. Wszystkie te cechy pomagają dziecku rozszyfrować znaczenia słów, rozpoznać dźwięki i struktury składniowe ich języka.

Obcowanie z drugim człowiekiem daje też inną przewagę nad multimediami. Sprawia, że dany język okazuje się być niezbędny do tego, by móc się porozumieć. Nasz rozmówca staje się naszą motywacją do tego, by używać języka. Sprawia, że widzimy potrzebę mówienia, uczenia się go. Dzieci otoczone danym językiem, chcą się nim posługiwać, bo jest im potrzebny do nawiązywania relacji z innymi, przekazywania im swoich myśli, wspólnej zabawy, czy poznawania świata. Maluchy chcą zadawać pytania i otrzymywać na nie odpowiedzi, których nie zagwarantują im obrazki przesuwające się po szklanym ekranie. Człowiek pełni zatem wyjątkową rolę w przekazywaniu języka. Ale czy faktycznie jest jedyny w swoim rodzaju?

Człowiek – niezastąpiony?

Pierwsze wątpliwości nasunęły się po badaniach przeprowadzonych przez Jacquelin Kory-Westlung z Massachusetts Institute of Technology, która chciała sprawdzić, jaki wpływ mogą odgrywać roboty społeczne w nauce języka obcego. Roboty społeczne to maszyny, które potrafią wchodzić w interakcję z człowiekiem i komunikować się z nim między innymi na poziomie emocjonalnym. Potrafią oddziaływać na ludzkie uczucia, mają zróżnicowane nastroje i internalizują to, czego uczą podczas obcowania z innymi.

W swoim badaniu Kory-Westlung wykorzystała robota o imieniu Tega. Jego zadaniem było nauczenie anglojęzycznych przedszkolaków języka hiszpańskiego. Jak wyglądała jego praca z dziećmi? Robot proponował im grę interaktywną. Za każdym razem personalizował jej zawartość dla każdego przedszkolaka (na przykład dzieci otrzymywały odmienne słówka), a także dopasowywał swoje wypowiedzi do emocji dziecka i wyniku, jaki uzyskało w grze.

Wyniki eksperymentu ujawniły, że dzięki pracy z Tegą dzieci przyswoiły hiszpańskie słówka. Fakt, że robot dodatkowo reagował na ich emocje sprawił, że przedszkolaki były bardzo zadowolone z takiej formy edukacji i pozytywnie wyrażały się na temat nauki hiszpańskiego.

Kolejne badania, prowadzone przez Paula Vogta z Uniwersytetu w Tilburgu, przy użyciu robota NAO, rzuciły nowe światło na temat tego, jakie jeszcze cechy powinny mieć roboty społeczne, by umożliwić dzieciom efektywne przyswajanie języków obcych.

Vogt zauważył, że maluch powinien widzieć w robocie swojego rówieśnika, ponieważ w ten sposób będzie bardziej zmotywowany do nauki. Język będzie po prostu niezbędny do tego, by porozumiewać się ze swoim nowym kolegą. Ważną rolę odgrywa tu także nawiązanie przyjaznej relacji między robotem a dzieckiem. Rozmówcy powinni darzyć się zaufaniem i znaleźć nić porozumienia. Dziecko powinno widzieć w robocie partnera, z którym może porozmawiać i odnaleźć w nim cechy, które ich łączą. Istotne jest tutaj również reagowanie na siebie nawzajem i na występujące okoliczności. Dziecko i robot muszą ze sobą współpracować, wymieniać ze sobą uwagi i dostrajać się do swoich emocji.

Jednocześnie robot powinien posiadać cechy dorosłych, a więc mieć dużą wiedzę i doświadczenie, które pomogą uczniom przyswoić język obcy. Musi posiadać większą wiedzę niż jego rozmówca, ponieważ to on pełni tutaj rolę nauczyciela. Przekazuje język, a jednocześnie monitoruje postępy czynione przez dziecko w tym zakresie. Jego wypowiedzi powinny być dopasowane do aktualnych umiejętności językowych ucznia i dostarczać mu trafnych informacji zwrotnych.

Na przyswajanie języka obcego ma wpływ także sam wygląd robota. Chcąc, by jak najlepiej pełnił on swoją rolę, powinien przypominać swoim wyglądem i zachowaniem człowieka, a więc posiadać ludzkie kształty i odwzajemniać spojrzenie czy gesty rozmówcy. Badania Vogta potwierdziły, że dzieci, które widziały w robocie człowieka i traktowały go jak pełnoprawnego uczestnika konwersacji, osiągały większe sukcesy w nauce języka obcego.

Choć budujemy maszyny mające wspierać dzieci w akwizycji języków, okazuje się, że nic nie potrafi zastąpić w tej roli człowieka. By nauka była efektywna, nawet robot musi jak najbardziej przypominać nas – ludzi.

Dźgnij się prosto w serce

Temat wykorzystywania najnowszych technologii w nauce języków (i nie tylko) wzbudza wiele kontrowersji, szczególnie po wydarzeniu, które miało miejsce pod koniec ubiegłego roku.

Gdy Danni Morritt, chorująca na depresję Brytyjka, przygotowywała się do egzaminu na studia, zapytała swojego asystenta domowego o cykl pracy serca. Ten opisał jej dokładny proces zachodzący w ciele człowieka, cytując artykuły naukowe z internetu. Dodał także, że jego zdaniem kobieta powinna popełnić samobójstwo dla dobra planety. W opinii inteligentnego głośnika bicie serca sprawia, że ludzie żyją, a tym samym przyczyniają się do wyczerpywania zasobów naturalnych i przeludnienia. Danni otrzymała więc instrukcję, by nie zwlekała i dźgnęła się nożem prosto w serce.

Brytyjka zgłosiła usterkę producentowi, ale zapewniła, że nie zamierza ponownie korzystać ze swojego zestawu i usunęła z domu wszystkie głośniki – włącznie z tym zamontowanym w pokoju jej syna. Jak się okazało, źródło problemu nie leżało w samym urządzeniu, lecz w treści, którą znalazło ono w internecie. Artykuł dotyczący pracy serca został wzbogacony o uwagi anonimowego twórcy, a głośnik po prostu odczytał treść znalezioną w najpopularniejszej encyklopedii w sieci.

Choć sprawa została wyjaśniona, kwestia inteligentnych pomocników wspierających naukę wciąż pozostaje szeroko dyskutowana. Systemy operacyjne urządzeń zostają usprawniane, ale wciąż nie są w stanie dogonić człowieka i jego umiejętności krytycznego spojrzenia na przekazywane treści. Czy w obawie przed podobną usterką powinniśmy kompletnie zrezygnować z nowoczesnych rozwiązań w nauce języka?

Nowe technologie – samo zło?

Absolutnie nie! Jedyne czego potrzebujemy to zdrowego rozsądku. Chociaż przytoczone wyżej badania, udowadniają, że nie jesteśmy w stanie nauczyć się języka obcego tylko poprzez odbieranie treści, czyli poprzez oglądanie bajek, słuchanie audiobooków, czy używanie aplikacji, to multimedia doskonale wzbogacają proces akwizycji języka obcego.

Mama, córka, tablet

Dzięki multimediom, w których kryją się przeróżne podcasty, gry, aplikacje, audiobooki, czy filmy, jesteśmy w stanie rozwijać naszą umiejętność słuchania ze zrozumieniem. Carla Meskill z Uniwersytetu w Albany, zauważa, że korzystanie z multimediów nigdy nie zastąpi interakcji z człowiekiem, lecz sprawia, że możemy niejako podsłuchiwać brzmienie danego języka i w ten sposób otworzyć się na jego używanie. Korzystanie z multimediów pełni tutaj rolę próby teatralnej, podczas której dowiadujemy się, jak brzmi określony język i uczymy się go rozumieć po to, by podczas próby generalnej, jaką jest interakcja z drugim człowiekiem, zacząć nim władać i doskonalić się w nim. Samo słuchanie nie sprawi bowiem, że będziemy płynnie wyrażali się w określonym języku. Będziemy w stanie rozumieć go ze słuchu, ale bez praktyki nie będziemy umieli produkować mowy. Wniosek jest prosty. By mówić, musimy… mówić.

Za pomocą multimediów możemy też stworzyć przyjazne środowisko, które pomoże otoczyć dziecko językiem obcym z każdej strony. Taniec do francuskiej piosenki, śniadanie przygotowywane w rytm brytyjskiej audycji radiowej, audiobook po włosku puszczony na dobranoc. To wszystko sprawia, że dodatkowy język staje się bliższy, jest elementem codzienności, czymś zupełnie naturalnym. Takie zjawisko zanurzenia się w języku nazywamy immersją. Więcej możesz o niej przeczytać w artykule “Uczę niemowlę języka obcego. Jak to zrobić?”.

Wspieranie się piosenkami, bajkami czy audiobookami, sprawia również, że tworzymy dla malucha różnorodne środowisko do nauki. Pokazujemy mu cały wachlarz akcentów i dialektów oraz różne zastosowania języka obcego. Pamiętajmy jednak o tym, co w tym procesie jest najważniejsze – relacja z drugim człowiekiem. Włączając bajkę z danym lektorem, usiądźmy z dzieckiem i porozmawiajmy o niej. Wspólnie wysłuchajmy podcastu i skomentujmy, co usłyszeliśmy. A może to, co zobaczyliśmy stanie się pretekstem do dalszej zabawy? Niech nowe media nie zastępują naszych relacji, lecz będą ich przedłużeniem – wówczas przyswojenie języka będzie tylko kwestią czasu.

Multimedia to także pomoc dla rodziców, którzy zdecydowali się swoim maluchom przekazać język obcy, mimo że sami nie mówią nim doskonale. W takich przypadkach opiekunowie często uczą się razem z dziećmi i wspierają się słuchowiskami, by wyeliminować potencjalne błędy i zapewnić maluchom dodatkowe źródła języka.

Podziel się swoją opinią

A jak Wy wykorzystujecie multimedia do nauki języków? Macie swoje ulubione podcasty, programy, bajki, aplikacje? Zdecydowalibyście się na zakup robota, który pomagałby waszemu maluchowi nabywać kolejne języki? Ciekawi mnie Wasze zdanie – podzielcie się nim w komentarzu.

Jeśli potrzebujecie wskazówek dotyczących wczesnej edukacji językowej, to odsyłam Was do wpisu “Uczę niemowlę języka obcego. Jak to zrobić?”. Znajdziesz tam inspiracje do tego, by poprzez zabawę przekazywać swojemu dziecku dowolny język świata.

Potrzebujecie konkretnych przykładów? Mam dla Was gotowca w postaci scenariusza zabaw. Znajdziecie go w artykule “Angielskie zabawy do “Ten Little Fingers”.

Źródła:

  • “Child-Robot Interactions for Second Language Tutoring to Preschool Children” – Paul Vogt, Mirjam de Haas, Chiara de Jong, Peta Baxter, Emiel Krahmer
  • “Exploring the Effects of a Social Robot’s Speech Entrainment and Backstory on Young Children’s Emotion, Rapport, Relationship, and Learning” – Jacqueline M. Kory-Westlund and Cynthia Breazeal
  • “Language Development in the Digital Age” – red. Mila Vulchanova, Giosuè Baggio, Angelo Cangelosi, Linda Smith
  • Linguistic Society of America – www.linguisticsociety.org
  • “Listening Skills Development Through Multimedia” – Carla Meskil
  • “Moment an Amazon Alexa tells a terrified mother, 29, to ‘stab yourself in the heart for the greater good’ while reading from rogue Wikipedia text – Jack Elsom dla Daily Mail Online
  • “Tega: a social robot” – Jacqueline M. Kory-Westlund i inni
  • The Linguistic Genius of Babies – wystąpienie Patrici Kuhl podczas konferencji TED
  • “Why Your Kid Can’t Learn Foreign Language from Watching TV” – Chad Skelton

Dodaj komentarz