Piątek. Piąteczek. Piątunio. Ot kolejny dzień izolacji, w którym staram się utrzymać porządek chociaż w moim małym centrum zarządzania wszechświatem. Coś tam piszę, gdzieś tam ścieram kurz, coś tam czytam, wyglądam przez okno i przez szybę staram się cieszyć wiosną, chociaż katastroficzne wizje wciąż wyświetlają się w mojej głowie.
I wtedy wkracza on. Cały na biało. Z radia bije “Ciao amore ciao”, a ja myślę sobie: “Co to za typ?”. No naprawdę. Co to za typ? Żeby tak ładnie śpiewać i z takim gustem interpretować cudzą muzykę?
Włoskie piosenki z lat 50. i 60.
Odrabiam lekcję online. Odpalam komputer i szybko uderzam w klawisze, szukając, kto do cholery śmie tak olśniewająco odkurzać włoskie piosenki z lat 50. i 60. i wprowadzać je znów na salony.
Po chwili wiem wszystko. Jarek Wist. Jego twarz uśmiecha się do mnie z okładki “Dolce VitaM”, a ja oczarowana zamawiam krążek, bo wiem, że właśnie on pomoże mi złagodzić moje niepokoje.
Po kilku dniach trzymam już to moje “Dolce VitaM” w dłoniach i wiem, że mam do czynienia z muzykiem, który wie, czym jest wrażliwość i jak nadać nowe życie barwnej muzyce dzisiaj wcale nie tak słonecznych Włoch.
Podróż do świata emocji
Jarek Wist proponuje podróż do świata emocji, współodczuwania, do zrozumienia otaczającego świata i samego siebie. Na płycie znajdziecie znane i mniej znane przeboje włoskiej muzyki z czasów Dolce Vita w nowoczesnych, ale nawiązujących do tradycji aranżacjach, np. “Volare”, “Ciao, ciao bambina”, “Quando, quando”, ale także “Mi sono innamorato di te” i inne piosenki śpiewane niegdyś przez Luigiego Tenco. W nagraniach pięknie wybrzmiewają sekcje smyczkowe, co przywołuje niezapomniany klimat czasów i filmów Felliniego.
Posłuchajcie!
Polecam z czystym sercem. Łapcie i przekonajcie się sami!
Wybierzcie się w podróż
I na koniec pamiętajcie – zostańcie w domu! To ważne dla nas wszystkich. A jeśli bardzo chcecie wybrać się w podróż, wróćcie do Italii z dawnych lat, odpalając muzykę Jarka.
Autorem zdjęcia wykorzystanego w artykule jest Piotr Sobik.